Kazanie na dzień niepodległości - 11.11.2018

W imię Ojca, i Syna, i Świętego Ducha,

Gdy Zbawiciel nasz Jezus Chrystus powoływał Swą mistyczną wspólnotę, czyli Świętą, Niepodzielną, Soborową i Apostolską Cerkiew, przywołał nas do jedności, która jest nieprzemijająca, ponadczasowa i ogarniająca wszystkich i wszystko. We wspólnocie z Bogiem niczym jest upływający czas, przemijające kultury i cywilizacje. Nic z wielkich rzeczy, które dzieją się na świecie nie ma wpływu na jakąkolwiek z cech Cerkwi Chrystusowej.

Wspólnota chrześcijańska to przecież również więź społeczna. To poczucie bliskości nie tylko z Bogiem, ale i z bliźnim. Wiemy przecież doskonale o tym jak trafna jest patrystyczna sentencja o tym, że "nikt nie zbawia się w pojedynkę". Żyjąc we wspólnocie wiary, istniejemy również w innych relacjach społecznych - osobistych, rodzinnych, grupach tworzących nasze mniejsze lub większe ojczyzny. Każdy, kto wkracza w pewną relację z otaczającym go światem, z chwilą w której uświadamia sobie, że relacja ta jest dla niego istotna, stara się o nią dbać i poszukiwać tego, co pozwoli zachować tą relację żywą i przynoszącą owoce.

Spośród wielu społecznych więzi otaczających człowieka, możemy wyróżnić więzy rodzinne, przyjacielskie, branżowe, państwowe i inne. Każde z tych wzajemnych relacji wymagają interakcji, wzajemnych działań na korzyść wspólnotowości, troski i odpowiedzialności. W każdej z nich człowiek, który opiera swoje życie na nauczaniu Chrystusa, poszukuje spokojnych, pokojowych i niosących dobre owoce relacji.

Skupiając się na dzisiejszej rocznicy, 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, musimy wyjaśnić, dlaczego ta data jest dla nas ważna. Dlaczego niepodległość kraju, w którym żyjemy gromadzi nas na wspólnym nabożeństwie?

Niepodległość to dar. To wydarcie człowieka z zależności wobec innych i postawienie go w stanie samodzielności i odpowiedzialności za własne życie, za działania podejmowane indywidualnie i wspólnotowo. Niepodległość łatwo może zrozumieć ktoś, kto ją utracił i został uzależniony od okupantów, zaborców, najeźdźców. Jej brak może odczuć również i ten, który sam z niej zrezygnował. Najtrudniej zrozumieć ją tym, którzy nie przeżyli zniewolenia, dla których stan politycznej i społecznej niezależności jest "wrodzoną normą". Z perspektywy biblijnej niepodległość to odrzucenie zależności od innych i dobrowolne kroczenie za Autorytetem, którym jest Bóg.

Kiedy Adam i Ewa utracili swoje miejsce w rajskim ogrodzie i zniewoleni grzechem porzucili Eden, wtedy otworzyły im się oczy i ze łzami wspomnieli swoją bliskość z Bogiem. Wieki tułaczki i poszukiwań nowego domu, obiecanego przez Boga i wyczekiwanego słowami proroctw i psalmów, pozwalają odczuć jak cenne są własna rodzina, wspólnota, własna ojczyzna. Dążenie do odzyskania utraconej ojczyzny to droga ludzi Starego Testamentu. To oczekiwanie na powrót do Boga, który pociesza ludzi obietnicą Ziemi Obiecanej. Ta ziemia staje się wartością samą w sobie. Ideałem, do którego zmierzają kolejne pokolenia. Wypełniając Boże przykazania czekają oni na ten dzień, w którym Bóg otworzy im wrota Swojego Królestwa i uczyni ich dziedzicami Swego Panowania.

Lud, który nie posiada własnego skrawka ziemi, który pielgrzymuje pośród innych narodów i marzy o obiecanej przez Boga niezależności - to właśnie oni zaczynają doceniać, jaką wartość ma niepodległość. Ich prośby i błagania stają się prośbami i modlitwą wszystkich tych, którzy i w naszych czasach szukają spokojnej przystani.

W ten sam sposób nasi przodkowie przeżywali utratę własnej niepodległości. Rozbiory Polski nie tylko wymazały z mapy Europy niezależną i niepodległą Polskę, lecz doprowadziły również do tego, że mieszkający w tej wspólnocie ludzie utracili poczucie własnego bezpieczeństwa, własnej niezależności i tożsamości.

Setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości to chwila, na którą czekały pokolenia patriotów i powstańców, zwykłych obywateli i prostych wiernych pracowników wspólnego dobra. Oni docenili niezależność, którą wcześniej utracono, uszanowali wolność, której wcześniej byli pozbawieni, ucieszyli się z poczucia godności, którą wcześniej próbowano w nich wymazać.

11 listopada 1918 roku to dzień, w którym naród Polski wstąpił do swojej Ziemi Obiecanej. Do miejsca, do którego zmierzał, do domu, który wcześniej został mu odebrany. Ten dzień stał się dniem dumy i radości. Stał się przede wszystkim dniem, który rozpoczyna okres samodzielności i odpowiedzialności za społeczność, dla której Polska jest ich ojczyzną i domem.

Obserwując starotestamentową historię Narodu Wybranego, możemy zauważyć ich koncentrację nad kwestią odzyskania Ziemi Obiecanej. Nacisk i dążenie do celu stał się głównym czynnikiem motywującym działanie władców, kapłanów, proroków i całego społeczeństwa. Był to element konsolidujący ponad wszelkimi podziałami - ekonomicznymi, politycznymi, społecznymi. Dążenie do zawładnięcia Ziemią Obiecaną w znacznym stopniu zjednoczyło struktury społeczne Narodu Wybranego. Naród zjednoczył się, a głównym kryterium konsolidującym stał się podział na "swoich" i "obcych".

Podobny mechanizm możemy zaobserwować po wielu wiekach, w naszym kraju, który na początku XX wieku konsolidował się wokół idei odzyskania niepodległości i samodzielności. W tej heroicznej walce o własną tożsamość, o samodzielność rządów i zarządzania własną ziemią, również wyodrębniono oczywisty podział na "swoich" i "obcych". Walka, trudy intelektualne, przywiązanie do rodzimych tradycji zaowocowało więc samodzielnością i własnym, odzyskanym i niezwykle cennym - skrawkiem świata, nad którym znów załopotała biało-czerwona flaga.

Szukając analogii w biblijnej historii, musimy zwrócić naszą uwagę na wydarzenia, które działy się po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Oto idea, która napędzała patriotyczne umysły, która mobilizowała do działania, wypełniła się. Działania służące odzyskaniu własnej niepodległości zakończyły się sukcesem. Czy te czynniki, które w chwili zniewolenia pomagały zachować własną tożsamość, które wyodrębniały "swoich" i "obcych", które koncentrowały się na odzyskaniu własnego fragmentu ziemi, nie wypełniły serc rodaków zbyt szczelnie? Czy pozostało miejsce na refleksję nad tym, co dalej? Co w sytuacji, kiedy ta wyśniona i wywalczona wolność stanie się realna? Czy dalej potrzebna będzie retoryka wzywająca do walki i ochrony własnej tożsamości?

Studiując Pismo Święte zauważamy przecież nowe nauczanie, którym Zbawiciel wypełnia Nowy Testament, i na którym zbudowano fundamenty Cerkwi Chrystusowej. Zbawiciel wskazuje na nową Ziemię Obiecaną, która nie będzie tylko niepodległym skrawkiem ziemi, lecz stanie się Niebiańskim Jeruzalem, Miastem na Górze, Duchową Stolicą.  

Pierwsze lata niepodległości to nieustanne poszukiwania nowej drogi, na którą powinien wstąpić cały naród. To dążenie do odnalezienia celu, którym nie może już dłużej być poszukiwanie "ziemi obiecanej", albowiem znajduje się ona już w naszym posiadaniu. To kształtowanie postawy obywatelskiej ludzi, którzy kochają własną ojczyznę i pracują na jej dobrobyt i błogostan.

Dzisiaj, z perspektywy mijających 100 lat możemy powiedzieć, że nasz naród wywalczył wolność i ją docenił. Zachował ją dla kolejnych pokoleń i przekazał pamięć o tych trudnych chwilach, kiedy niepodległość wydawała się trwale utracona.

Kiedy u kresu Starego Testamentu objawieniem Samego Boga, Zbawiciela Jezusa Chrystusa, Naród Izraelski usłyszał, że ziemia która znajduje się pod ich stopami, nie jest ostatecznym celem, wielu się zgorszyło. Faryzeusze i kapłani odrzucali Boże wezwanie do wędrówki ku "niebiańskiemu Jeruzalem", miasta na górze, wiecznego i nieprzemijającego miasta zbawionych. Walka o niepodległość, jak więc widzimy, może stać się dla wielu punktem finalnym, celem, za którym nie ma już kolejnych celów.

Z perspektywy nauczania Jezusa Chrystusa wiemy jednak doskonale, że dla nas niepodległość powinna być kolejnym etapem, przez który przechodzimy dążąc ku ideałowi wspólnoty duchowo-cielesnej, ludzi i Boga, żywych i umarłych, wszystkich, których stworzył Bóg, ze wszystkimi Jego dziećmi i Nim samym.

Jeśli nie zmierzamy do tego celu, zatrzymujemy się w pół drogi, obierając sobie środek za cel ostateczny.

Jeśli postawy ksenofobiczne pozwalały zachować tożsamość i samoświadomość w czasach zniewolenia, to wiemy że nie doprowadzą nas dalej w czasach niezależności i braku zagrożenia.

Można żyć w niepodległym państwie i jednocześnie żyć przeszłością. Można żyć w wolności i rozpamiętywać niewolę. Można jednak przyjąć inny kierunek i otworzyć się na przyszłość. Ziemia Obiecana została dana "dla większego dobra" a nie po to, aby zaspokoić tylko i wyłącznie aktualne oczekiwania.

Niepodległość to powołanie.

Pierwsze lata niepodległej Polski to czas, w którym nie wszyscy rozumieli, że czas walki się zakończył. Praca nad integracją w obliczu zagrożenia sprawiła, że nie wszystkim obywatelom naszego kraju przyznano pełnię przynależnych im praw. Z perspektywy prawosławnej społeczności niepodległej Polski, nie wszyscy mogli się czuć jej pełnoprawnymi obywatelami. Chociaż dążenia do spokoju i samodzielności, jako idee pozytywne, winny były owocować wyłącznie pozytywnymi efektami, to w pierwszych latach niepodległości, skutkowały one niestety także i wykluczeniem i stygmatyzacją prawosławnych obywateli. Retoryka walki z zaborcami rozciągnęła się nie tylko na zaborców, lecz rykoszetem dotknęła również i historycznych obywateli własnego państwa. Echa tej walki były widoczne już na wewnętrznym gruncie w całym okresie XX-lecia międzywojennego. W ten sposób idea wolności i niezależności prowadziła do polaryzacji polskiej społeczności niepodległej ojczyzny. Okres trudnej walki o odzyskanie niepodległości zaowocował zignorowaniem faktu, że Polska stanowiła kraj wielokulturowy i wieloreligijny. Polityczny sukces 1918 roku nie zatrzymał więc ostatecznie walki o tożsamość narodu polskiego, który w kolejnych latach próbowano różnymi metodami ograniczyć jedynie do jednego z historycznych nurtów, odmawiając przy tym pełni praw prawosławnej społeczności naszego kraju.

Ten etap walki o samodzielność i tożsamość jest dawno za nami. Po latach terroru II wojny światowej, zniewolenia ideami socjalizmu, jesteśmy teraz na etapie troski i pracy na rzecz naszej wspólnoty. Na tym etapie niepodległości zmotywowani jesteśmy nauczaniem Chrystusa do innej pracy.

Niepotrzebna już walka z zaborcami, których dawno już nie ma. Niepotrzebna jest retoryka rozpamiętywania historycznych krzywd i polityki rewizjonistycznej. Zbyteczna jest polaryzacja narodu na tych, którzy są mniej lub bardziej potrzebni, mniej lub bardziej oddani, czy mniej lub bardziej pracowici. Jeśli przypomnimy sobie słowa Zbawiciela o Jego relacji z uczniami i tymi, którzy uznali Go za Nauczyciela i Boga, to powinniśmy przywołać przypowieść o dobrym pasterzu, który troszczy się o swoich owcach. Przypomnijmy słowa Chrystusa o Pasterzu, który zostawia stado i wyrusza na poszukiwania jednej, zbłądzonej owieczki, którą sprowadza do stada. Uczmy się naszego współczesnego patriotyzmu z Ewangelii Chrystusowej, która obliguje nas do miłości do Boga i ludzi. Jeśli te fundamentalne przykazania zastosujemy w naszych codziennych relacjach, nie tylko zasłużymy u Boga na koronę zbawienia, lecz również zbudujemy tu, na ziemi, idealny i dobry dom, w którym będą mieszkać wszyscy nasi sąsiedzi i przyjaciele. Budowa tego domu, naszego kraju, to przykazanie, które możemy odczytać z ust Zbawiciela.

Nawet Dzisiejsze czytanie ewangeliczne, przypomina o prawidłowym wykorzystaniu daru niepodległości. Chrystus przybywa do krainy Gergezyńczyków (których określa się także Gadareńczykami). W tej małej pasterskiej społeczności spotyka człowieka wykluczonego. Przez diabelskie opętanie człowiek ten żył z dala od współbraci. Czy była to jedynie jego decyzja? Nie wiemy. Słyszymy jedynie o cudzie wyzwolenia opętanego z niewoli diabelskiego legionu. Słyszymy, że Chrystus przywraca go do lokalnej społeczności. Ten, który był nagi, siedzi później przy Jezusie ubrany "i przy zdrowych zmysłach". Ten, który mieszkał w grobach powraca do miasta, aby mieszkać pośród swych sąsiadów i przyjaciół. Ewangelista Łukasz, opisując dzisiejsze wydarzenie, wskazuje na ważny dla nas detal. Mieszkańcy tego regionu przychodzą do Zbawiciela i proszą Go, aby opuścił ich ziemię. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego widząc prawdziwy cud, gadaryńczycy wolą wypędzić Zbawiciela? Czy przypadkiem ich decyzja nie została podyktowana osobistym komfortem i spokojem? Czy przypadkiem receptą na wszystkie niedoskonałości była w tej ziemi banicja? Czy cuda Chrystusa i Jego nauczanie nie stanowiły dla mieszkańców krainy gadaryńskiej potencjalnego ryzyka zmiany - potrzeby lub konieczności zmiany swoich wartości, przekonań czy stylu życia? Jaki obraz społeczeństwa przekazuje nam dzisiejsze ewangeliczne czytanie? Czy przypadkiem nie ukazuje nam wspólnoty, która widząc jednego spośród nich, który był inny "opętany przez diabła", wypędza go, nie próbując go ratować? A może była to tak zamknięta i skostniała grupa, która bojąc się jakichkolwiek zmian, jakichkolwiek wyzwań wolała zamknąć drzwi przed Tym, który chciał im pomóc?

Nieprzypadkowo, Bracia i Siostry, słyszymy ten fragment właśnie dzisiaj, kiedy prosimy Boga o błogosławieństwo dla narodu polskiego i o dar wolności i braterskiej miłości. Wolność i skrawek własnej ziemi jest Bożym błogosławieństwem, ale biada każdemu, kto skrawek tej ziemi przedłoży ponad miłość do bliźniego. W naszym wolnym i niepodległym do 100 lat państwie, biada tym, którzy w podobny sposób traktują każdego, kto odróżnia się od ich intuicyjnego modelu "idealnego obywatela". Tragiczny będzie los i tych, którzy podobnie jak mieszkańcy krainy gadaryńskiej , podzielą obywateli odmawiając niektórym praw i wolności, a nawet powiedzą Chrystusowi: "odejdź z naszej krainy".

Cerkiew prawosławna z radością łączy się z ludźmi wiary, z którymi przeżywa dzień dzisiejszy, ciesząc się z odwagi naszych pradziadów, dziadów i rodziców. Jesteśmy dumni, że od pierwszych dni historii naszego państwa prawosławni obywatele nieustannie współtworzyli nasze dziedzictwo, historię i kulturę. Jesteśmy wdzięczni Miłosiernemu Ojcu za dar świętych naszej ziemi. Jesteśmy dumni z wytrwałości naszych przodków w tworzeniu arcydzieł kultury, duchowości, architektury i sztuki, które trwale opisują kulturę Białostocczyzny, Podlasia i całej Polski. Jesteśmy motywowani działaniem naszych dziadków i ojców, którzy w ubóstwie, walcząc niekiedy z przeciwnościami losu, budowali nie tylko cerkwie, ale również współtworzyli piękne miasta i wsie.

Dzień rocznicowy to czas, kiedy powinniśmy zrozumieć, że i na nas spoczywa odpowiedzialność budowy kolejnej cegiełki budowli niepodległej Ojczyzny. Nie staniemy się lepsi wyłącznie rozpamiętując dawne działania innych. Jesteśmy powołani aby teraz, tutaj, w duchu Ewangelii Jezusa Chrystusa, wyciągali swą pomocną dłoń do wszystkich. Módlmy się, aby nasz naród nigdy nie odwrócił się od pięknego, prostego i doskonałego Zbawiciela, który złożył Siebie w ofierze krzyża, ze względu na nasze zbawienie i życie wieczne.

Duma i poczucie wdzięczności i odpowiedzialności, które rodzą się w dniu 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości powinny nas ukierunkować na działania, które powinniśmy podejmować tu i teraz.

Niech Miłosierny i Szczodrobliwy Bóg chroni naszą Ojczyznę i nas. Smutki i troski niech rozpłyną się w Bożej Wszechmocy. Oddajemy się w ręce Zbawiciela. Prosimy, aby setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, zmobilizowała nas do dalszych działań na wspólne dobro.

Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Karteczka

Sobota Dusz

Bożonarodzeniowe fakty i mity